top of page

 

                                                          CODZIENNOŚĆ

 

 

Majowa czwarta godzina

 

Nocy niedospanej.

 

Czas wczesny

 

Pracy poświęcony.

 

Czyżby to już było?

 

Zamek we mgłach?

 

Wdzięczne ptaków głosy?

 

Tak łatwiej.

 

Czemu jednak łatwe

 

Układanie strofek?

 

Czeka codzienność gospodarska

 

W samotności,

 

W pracy, po której

 

Snu nie ma,

 

I która sama

 

Jest poezją,

 

Modlitwą.

 

                                    PRZEZ POLA I SADY

 

 

Dzwony, moje Dzwony,

 

Pisałem tak o Was.

 

Dzwony na trwogę,

 

Dzwony pogrzebowe,

 

Zawsze jednak

 

Jesteście  Dzwonami

 

Przeistoczenia,

 

Bożej Chwały

 

Niesionej ku Niebu

 

Przez Człowieka,

 

Który pracuje

 

W polach i  sadach

 

Modląc się

 

W Wasz rytm.

 

                                 

PAMIĘCI

MAZOWIECKIEJ MATKI

 

 

Szedłem na piechotę,

 

Obok Drogi,

 

Z miasta mazowieckiego

 

Do moich planów,

 

Których nigdy nie brak.

 

Byłem głodny

 

Wspomnienia Matki.

 

Szedłem z miasta mazowieckiego,

 

Od Niej,

 

By mnie nakarmiła.

 

I stał się Cud,

 

Nakarmiła mnie wspomnieniem

 

W kurzu i radości

                                           KUNDEL BOGA

 

 

 

Panie mój,

 

Czy mam prawo,

 

Tak się nazwać?

 

Kundel jest wierny,

 

Czasem zabiją go łopatą,

 

Przywiążą do drzewa w lesie,

 

Zawsze ma Miłość w oczach.

 

Może nie rozumie?

 

Wczoraj przyszła suka,

 

Brama była otwarta,

 

Zapraszała.

 

Suka szukała czegoś

 

Dla Dzieci,

 

Na śmietniku,

 

Wędrowała,

 

Była w Drodze.

© 2016 by Andrzej Ostromęcki

  • Twitter Metallic
  • s-facebook
bottom of page